Od kilkunastu lat jesienią gimnazjalni drugoklasiści jadą na wycieczkę do Oświęcimia.
Szczególny to wyjazd. To miejsce jednej z największych tragedii w historii ludzkości, które powinien odwiedzić każdy człowiek. Oczywiście nasi uczniowie wcześniej, na lekcjach historii, języka polskiego czy godzinie wychowawczej są przygotowywani psychicznie i teoretycznie do tego, z czym przyjdzie im się zetknąć.
30 października o 4.45 rano (to było rano???) pod szkołą na zbiórce stawiło się ponad 100 uczniów i 7 opiekunów. Dwa pełne autokary. Ruszyliśmy. W tym roku pogoda nas nie rozpieszczała. I w czasie jazdy, i już na miejscu, opady deszczu, gradu, a nawet śniegu przeplatały się z pięknym słońcem. Dodatkowo doskwierał silny wiatr.
Dojechaliśmy. Aby dostać się na teren obozu w Oświęcimiu, musieliśmy przejść przez bramki wykrywające metal, następnie zabraliśmy słuchawki i odbiorniki. Tak przygotowani do zwiedzania weszliśmy na teren byłego obozu. Przeszliśmy, jak wszyscy więźniowie w okupacji niemieckiej, jak wszyscy zwiedzający to miejsce przed nami, przez bramę z napisem: „Arbeit macht frei” – „Praca czyni wolnym”. To prawda. Ale nie tam…
Zasłuchani w słowa naszych pań przewodniczek zwiedzaliśmy kolejne budynki, dowiadywaliśmy się jak wyglądało życie w obozie. Przewodniczka mówiła, że wszyscy ludzie, którzy trafili do obozu, myśleli, że jadą do miejsca, gdzie będą mieli zapewnione mieszkanie oraz pracę. Przywozili ze sobą przedmioty codziennego użytku oraz swoje prywatne rzeczy, które później, na terenie obozu, musieli oddać. Z przedmiotów tych utworzono osobne wystawy. Jedna z nich przedstawiała ogromną górę garnków, kolejna tysiące par butów. Dużą przestrzeń zajmowały też podpisane walizki, szczotki, pędzle do golenia, słowem: wszystko, czego ludzie używali w tamtym czasie w życiu codziennym. Zeszliśmy także do piwnic, gdzie poznaliśmy historię św. Maksymiliana Marii Kolbego i Gajowniczka, który wraz z dziewięcioma innymi więźniami został skazany na śmierć głodową. Prosił jednak o łaskę, tłumacząc, że poza obozem ma rodzinę. Ojciec Kolbe postanowił pójść za niego, mówiąc, że on już swoje życie przeżył, a Gajowniczek ma je przed sobą.
Przy ścianie straceń, aby uczcić pamięć ofiar, zapaliliśmy symboliczny znicz. Następnie udaliśmy się do bloku poświęconego historii Żydów w obozie. W jednej z sal, na dużych ekranach wyświetlane były przemówienia nazistów tłumaczone na język polski, angielski i jidysz, stanowiące dowód na to, że planowali oni eksterminację Żydów długo przed rozpoczęciem wojny. W sali obok znajdowała się olbrzymia księga z nazwiskami 4 milionów Żydów – więźniów obozu, których udało się zidentyfikować. Księga ta zrobiła na nas naprawdę ogromne wrażenie.
Przechodząc obok domu komendanta obozu, skierowaliśmy się do budynku będącego w czasie wojny komorą gazową połączoną z krematorium. W komorze gazowej za pomocą gazu o nazwie cyklon B, który początkowo stosowano do tępienia gryzoni, zaczęto masowo zabijać ludzi. Obok, w krematorium, mieściły się duże piece do spalania ciał.
Pierwsza część zwiedzania Auschwitz dobiegła końca i po oddaniu sprzętu udaliśmy się do autokaru.
Drugi etap wycieczki stanowił dawny obóz w Brzezince, który powstał na terenie wysiedlonej wioski. W całości został zbudowany przez więźniów obozu w Oświęcimiu.
Niestety, niedzielne oberwanie chmury sprawiło, że duża część terenu byłego obozu była zamknięta dla zwiedzających. Zwiedziliśmy drewniane baraki z prymitywnymi pryczami które zajmowali więźniowie, w których dosłownie „hulał wiatr”. Byliśmy w miejscu, gdzie więźniowie spali i jedli, także w miejscu, gdzie, z założenia, mieli dbać o codzienną higienę i zaspokajać zwykłe ludzkie potrzeby fizjologiczne. No właśnie, mieli… W poniedziałkowej, niesprzyjającej aurze, ubrani w ciepłe kurtki, windstoppery, solidne buty, mogliśmy sobie jeszcze dobitniej wyobrazić, jak ciężkie warunki panowały w obozie. Nieludzkie wręcz: wilgoć, brud, zimno, ciasnota, głód.
Praca ponad siły. Eksperymenty medyczne. „Królował” tyfus i inne choroby, a śmierć stała się zjawiskiem tak powszechnym…
Wycieczka do Muzeum Auschwitz – Birkenau uświadomiła nam wymiar ludzkiego
okrucieństwa, a z drugiej strony ukazała ludzi umierających bez prawa do godności. Pokazała, że w obozie wszystko odbywało się na zwielokrotnioną skalę. Tu naziści wybudowali większość urządzeń masowej zagłady, w których wymordowali około miliona europejskich Żydów. Na terenie tego obozu zachowały się miejsca pełne ludzkich popiołów i najwięcej pozostałości poobozowych kompleksu Auschwitz.
Ogrom obszaru, prymitywne baraki więźniarskie, ruiny innych obiektów lub pozostałości po nich, kilometry obozowego ogrodzenia i dróg w pełni oddają to czego nie da się wyrazić słowami – bezmiar upodlenia, okrucieństwa i nieludzkiej zbrodni oraz specyficzną obozową architekturę, która podporządkowana była jednemu celowi – zagładzie ludzi.
Wycieczka ta była ważną lekcją w naszym życiu. Z całą pewnością zapamiętamy ją na długo.