W dniach od 10-15 maja w ramach wymiany międzynarodowej gościli u nas z rewizytą nasi przyjaciele z Włoch, z Liceo Banfi z Vimercate koło Mediolanu. My byliśmy u nich w październiku ubiegłego roku.
Pierwszego dnia pobytu pokazaliśmy naszym gościom parę zakamarków szkoły, odbyło się również spotkanie z panią dyrektor. Następnie zwiedziliśmy najbardziej atrakcyjne punkty miasta m.in. pomnik czynu rewolucyjnego, rzeszowskie podziemia i wiele innych. Nasza pani od angielskiego zmotywowała nas do przygotowania krótkiej informacji na temat każdego obiektu, który oglądaliśmy. Oczywiście w języku angielskim. A popołudniu wspólny shopping w jednej z rzeszowskich galerii handlowych (sklep firmowy pewnej hiszpańskiej marki sporo zarobił w ciągu godziny).Tak skończył się pierwszy dzień wizyty.
Drugiego dnia zwiedziliśmy zamek w Łańcucie wraz z ogrodami i wozownią. Nasi goście mogli poczuć klimat dworskich przyjęć i koncertów. Niektórych skusił zapach barwnych storczyków (czyli orchidei) i po pooglądaniu co ciekawszych okazów zjedliśmy w kawiarni przy storczykarni pyszne lody. A nasi koledzy wypróbowali tradycyjną paragwajską herbatę jerba mate.
Cała niedziela była do dyspozycji rodzin goszczących. To my i nasi rodzice wymyślaliśmy atrakcje dla naszych włoskich przyjaciół. Niektórzy byli w Bieszczadach, (Jezioro Solińskie, szybowce na lotnisku w Bezmiechowej itp.), inni wybrali się do Zatoru, do Energylandii.
W poniedziałek całą grupą wybraliśmy się do Krakowa. W mieście królewskim pokazaliśmy gościom m.in. dziedziniec zamku (tam najczęściej wymienianym przez panią przewodniczkę słowem było “scaffoldings”, czyli rusztowania – niestety, i wewnątrz, i na zewnątrz ich nie brakowało), Katedrę na Wawelu, dzwon Zygmunt, następnie Kościół Mariacki (wraz z przepiękną “Dłubaniną” dłuta Wita Stwosza), Sukiennice oraz Stary Rynek. Po wyczerpującym dniu wróciliśmy do domów.
We wtorek nadszedł czas pożegnań pełnych wzruszeń i smutku. Nasi goście przed wylotem mieli okazję jeszcze odwiedzić obóz koncentracyjny w Oświęcimiu i Brzezince. A potem już tylko Balice i… fruuuu do słonecznej Italii.
Wszyscy razem cudownie spędziliśmy czas i żałowaliśmy, że trwało to tak krótko.